Polskie Towarzystwo
        Tatrzańskie
Statut Historia Informacje Odznaki PTT  Nowy Sącz Bezpieczeństwo GOPR Kontakt Księga Gości
Aktualności
Wycieczki i wyprawy
Regulamin wycieczek
Szlaki spacerowe
Przewodnicy
Na niebieskich szlakach
Koło PTT w Tarnobrzegu
Przyjaciele
Relacje
GALERIA
Strona główna


Retezat
RELACJE


galeria
Wojtek Szarota

Ukraina
Gorgany

13-16.10.2016



      O drugiej w nocy z 12/13 października 2016 roku zaplanowaliśmy wyjazd w Gorgany. Odjechaliśmy prawie z planem, po drodze czekając jeszcze na dwie uczestniczki w Tarnowie. Przejście graniczne w Krakowcu wielu się dłużyło, a trwało 2 godziny.  Około godz. 9 w zasadzie 10 czasu wschodnioeuropejskiego dojechaliśmy do Lwowa.

    W centrum Lwowa mieliśmy  zrobić sobie zakupy i przede wszystkim wymienić złotówki na hrywny. Półtoragodzinna przerwa  przedłużyła się z powodu zaginięcia jednego  uczestnika.  „Szwagier” bo taką ksywę ma wspominany uczestnik w panice utraty łączności z grupą wybrał sobie kierunek na  Wysoki Zamek czy Kopiec Unii Lubelskiej, bo tam powiewała ukraińska flaga. Było dość mgliście, ale poprzez telefon poinformował, że stoi obok jakiejś wieży radiowej i widzi ukraińska flagę. Tak kazaliśmy mu czekać i oczekiwać na pomoc. Kilka osób pobiegło w stronę Kopca  i za 15 min przyprowadziło lekko wystraszonego uczestnika.
    Obecnie podobnie jak to w Polsce również w Lwowie korki  komunikacyjne są  nieznośne. Dobrą godzinę zabiera nam przejazd w stronę wyjazdu na Stryj. Od Euro 2012 droga na Stryj jest dwupasmowa i o całkiem niezłej nawierzchni.  Od Stryja jeszcze kilkadziesiąt kilometrów do Broszniowa drogą krajową do Stanisławowa, by później już resztkami asfaltu „przedzierać się aż do Jasienia. Pada deszcz, widoczność słaba i wszechogarniający chłód. Trudno o zachwyty w stylu Wincentego Pola, góry na przełomie jesieni i zimy w czasie deszczu staja się wręcz odrzucające. Większość uczestników to jednak zapaleni turyści  znający góry, mający nadzieję na lepsze jutro.

    W Jasieni po krótkich zakupach pakujemy się do miejscowego autobusu i busa, aby przejechać jeszcze resztkami drogi do Osmołody, a w zasadzie osady „Wilne witry” „Wolne Wiatry”? lub może lepiej „Sprzyjające wiatry”. Osada agroturystyczna posiada wszystko co potrzeba: zakwaterowanie w hotelu, w bungalowach i domkach dobrze wyposażonych, w kominki kaloryfery, łazienki. W hotelu restauracja, obok  „bania” i stawek dla ochłody kąpiących, miejsce na grilla. Wszyscy reagują zdziwieniem i zachwytem, bo po tylu kilometrach szarości trafili prawie do raju. Zakwaterowanie przebiegło dość szybko, również umówienie się z tutejszym przewodnikiem zapewniającym również, oprócz prowadzenia, transport w terenie podlegającym ochronie i ograniczeniu w ruchu pojazdów.

    Jesteśmy w Gorganach! Gorgany  to pasmo górskie w południowo-zachodniej części Ukrainy, należące do Beskidów Wschodnich, a precyzyjniej Beskidów Lesistych, do wschodniej ich części. Podobnie jak wszystkie Karpaty zewnętrzne Gorgany są zbudowane z fliszu karpackiego. Charakterystyczne dla Gorganów są duże różnice wysokości względnej  a  poszczególne grupy górskie poprzedzielane  są od siebie głębokimi dolinami rzek. Tylko trzy szczyty przewyższają 1800 m. niemniej jednak powierzchnię szczytową większości szczytów Gorganów pokrywa  gorgan w Bieszczadach zwany  grechotem. To od gorganu pochodzi nazwa gór. W języku rumuńskim podobno oznacza wysoką górę. Jednak charakterystyczną cecha tych gór jest dość gęsta kosodrzewina porastająca tereny powyżej granicy górnego regla. Dość długo znacznie ograniczała ilość turystów. To bardzo rozlegle pasmo rozciąga się od przełęczy Wyszkowskiej na zachodzie po Tatarską na wschodzie. Ograniczone jest dolinami Cisy i Świcy. W Gorgany można przejść od zachodu z Bieszczad, od południa ze Świdowca, od wschodu z Czarnohory, na południu majaczą Karpaty Marmaroskie już po stronie rumuńskiej. Stoki gór są porośnięte  buczyną karpacką  charakteryzującą się dużą ilością świerka, jodły i buka. Obszar ten od wieków był synonimem dzikości i niedostępności, o niewielkim zaludnieniu. Może warto wspomnieć że spośród 30 schronisk wybudowanych w okresie międzywojennym przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie nie pozostały prawie żadne ślady, ale miejscowe towarzystwo turystyczne własnym sumptem wybudowało dwa schrony, które miejscowi nazywają schroniskami. Oba będę miał okazje odwiedzić przy okazji zdobywania  Grofy 1847 m. n.p.m. Grzbietem wododziału prowadziła granica Polsko Czechosłowacka czego śladem są tkwiące słupki graniczne.

     W kolejnym dniu po przyjeździe mamy zaplanowany dla jednej części  grupy  Sywulę 1846 m. n.p.m. a dla drugiej masyw Arszycy, dokładnie jeziorko osuwiskowe Rosohan i prowadzący tam szlakiem czarnym ścieżka  na szczyt  Nyvka ok. 1560 m. n.p.m. A w kolejnym dniu na odwrót.
    Ponieważ wersja z Sywulą cieszyła się popularnością na „gruzawika” zabrało się 35 osób. Wszystkie te osoby  zdobyły Sywulę. Pogoda w tym dniu była wymarzona, słońce, dalekie widoki i dość nieduża warstwa świeżego śniegu ok 30-40 cm. Pozostała cześć grupy w ilości 13 osób, weszła  na Nyvkę po drodze odwiedzając jeziorko Rosohan.
    Wszyscy uczestnicy z obu grup byli bardzo zadowoleni. Grupy prowadzili przewodnicy miejscowi na czele z znanym wielu Wiktorem. To z nim ustaliliśmy dużo wcześniej plan wejścia, podjazdy gruzawikiem i oczywiście zapłatę ze te usługi. Trzeba przyznać, że miejscowi huculi doskonale wywiązali się z zadania.
    W sobotę grupa mająca iść na Sywulę zmęczona i przemoczona (mokry, topniejący śnieg), decyduje się iść tylko na Grofę najpierw zielonym szlakiem, a następnie czerwonym i niebieskim, po drodze odwiedzając schron pod Grofą. Pod szczytem nieco przerąbanej kosówki i później gorgan już lekko oprószony śniegiem. Widoki wspaniałe i dookólne. Widać było niedaleki słupek dawnej  granicy polsko-czechosłowackiej.
    Schodziliśmy na kolejną przełęcz aby odwiedzić kolejny schron pod Grofą i Kinem Grofeskim. Potem tylko ostre zejście do doliny gdzie po chwili oczekiwania przyjeżdża mały gruzawik ponieważ jest nas tylko sześcioro. Pozostali poddali się.  Grupa która była na Sywuli już w lepszych warunkach wychodzi czarnym szlakiem na Jezioro Rosochan i Nyvkę.  Wieczorem po kąpielach i saunach spotykamy się do późnych godzin nocnych degustując ukraińskie specjały.
   
    W niedzielę 16 października wczesnym rankiem spakowani oczekiwaliśmy na kolejna podwózkę do naszego autokaru i z lekkim opóźnieniem wyjechaliśmy o godz. 7,30. Na granicy byliśmy ok. 12, by po dwóch godzinach wjechać na terytorium Polski i ok.. godziny 19:30 wrócić do swoich domów. Niektórzy z naszej grupy musieli dotrzeć do Krakowa, pod Zamość czy do Tarnowa, oni wrócili jeszcze później.

    Podsumowując wyjazd można powiedzieć, że te dzikie góry nie są już może takie dzikie i bezludne jak to liczni turyści z Polski reklamują i opisują na swoich stronach. W połowie października spotykaliśmy może nie tłumy ale kilkunastu turystów z Ukrainy czy Polski. Spotkaliśmy grupę, która przyjechała z biurem PTTK Rzeszów (nb. spali w dużo gorszych warunkach). Szlaki turystyczne są dobrze oznaczone i jest już ich dość sporo, kosodrzewina jest przetrzebiona tam, gdzie jest to potrzebne do poprowadzenia szlaku, a z niezmierzonych lasów Gorganów wyjeżdża ok 100 zespołów pełnych drewna. Z  Grofy doskonale były widoczne  połaci lasu wyrąbane na cele gospodarcze. Wyjeżdżajcie tam wy, którzyście tam jeszcze nie byli, jak i ci którzy byli i pamiętają dzikość tych miejsc, może to ostatnie lata egzotyki i dzikości?

    Ja oczywiście chciałem podziękować wszystkim uczestnikom wspierającym  mnie dobrym sercem i pomocą, przede wszystkim Kasi i Hejmej i Arkowi Rybińskiemu. On dopieścił część logistyczną tego wyjazdu. Specjalne podziękowanie składam  naszemu kierowcy Mariuszowi Najduchowi.






Wszystkich zainteresowanych umieszczeniem tu relacji z wycieczek PTT prosimy o kontakt z webmasterem