Polskie Towarzystwo
        Tatrzańskie
Statut Historia Informacje Odznaki PTT  Nowy Sącz Bezpieczeństwo GOPR Kontakt Księga Gości
Aktualności
Wycieczki i wyprawy
Regulamin wycieczek
Szlaki spacerowe
Przewodnicy
Na niebieskich szlakach
Przyjaciele
Relacje
GALERIA
Strona główna


Retezat
RELACJE


Wojtek Szarota

W GÓRACH RUMUNII
15-25.06.2017

"Życie jest za krótkie, aby zadawać się z głupcami.."
Constanin Noica

Już po raz dwunasty w weekend Bożego Ciała Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Oddział Beskid z Nowego Sącza organizuje wyjazd w Góry Rumunii. Rozpoczęliśmy ten trud, ale głównie przyjemność ku pamięci ś.p. Krzysztofa Żuczkowskiego, który pierwszy starał się „zarazić” górami Rumunii turystów z PTT. Wyprawy Krzysztofa były pionierskie, pełne przygód i niewygód wspominanych do dzisiaj. Tamto zwiedzanie było bardzo intensywne i wymagające. Można uznać za pewnik, że każdy kto raz tam wyjedzie i spojrzy na krajobrazy górskie, na zieleń łąk i zieleń lasów, stada bydła i owiec pilnowane przez pasterzy jak przed wiekami, spotka się z ludźmi wesołymi i serdecznymi, ten zawsze chętnie będzie tam wracał w poszukiwaniu atawistycznej potrzeby harmonii i ukojenia przyrodą.

Obecne wyjazdy wykorzystują fakt, że wiele dróg Rumunii od początku XXI wieku jest znacznie lepsza i nowocześniejsza, niż przez 18 laty. Tak było i w tym roku, gdy pokusiliśmy się o przejazd do Burzenlandu, do Poiany Braszov, gdzie zakwaterowani byliśmy przez cztery noce w Acasie Draculi. Osobiście śmieszy mnie nieco marketing turystyczny oparty na postaci historycznej jakim był Vlad Tepesz Drakula. Na pewno powieść irlandzkiego pisarza Brama Stokera znacznie przyczyniła się do demonicznej złej sławy i popularności tej postaci. W naszym hotelu wisiały co rusz eksponaty nawiązujące do upodobań wspomnianego hospodara wołoskiego, tarcze, halabardy, piki i… płaszcz okrywający menu hotelu. A nawiązując do wspomnianego Burzenlandu lepiej byłoby napisać okolic Braszowa (Brasova). Region ten kształtowali przez wiele wieków Sasi niemieccy i stąd ta zamienna nazwa.


Sami Rumuni do dzisiaj kochają swoją ojczyznę i miło się uśmiechają słysząc odpowiedź na pytanie czy podoba się w Rumunii. Na każdej instytucji publicznej powiewa flaga Rumunii. Okolice Braszowa okrywają od strony południowej wybitne pasma górskie: Gór Bucegi, Pastavaru, Ciucas, Piatra Craiuli, Piatra Mare. W naszym programie były „tylko” dwa: Góry Piatra Craiuli (Królewskiej Skały) i góry Ciucas oraz dla niektórych Góry Pastavaru.


Po nocnej jeździe dojeżdżamy w godzinach południowych do Sigisoary (Sighișoara). Miasto zachowało swój średniowieczny charakter zwłaszcza miasta górnego m.in. dzięki temu, że jeszcze w roku 1918 objęte zostało ochroną przez nowy rząd rumuński, a obecnie wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Parkujemy u podnóży górnego miasta i udajemy się schodami poprzez wieżę zegarową na plac pomiędzy Katedrą Ewangelicką (Bergkirche) – pierwotnie kościołem katolickim, a domem w którym urodził się Vlad Tepes Dracula. Dom ten należy zresztą do najstarszych zachowanych do dnia dzisiejszego. Do najważniejszych, dobrze zachowanych z zębem patyny i starości zabytków należą XIV-wieczne mury obronne z licznie zachowanymi basztami i bramami miejskimi (Baszty: Krawców, Rzeźników, Szewców i in.), Gotycki Kościół Klasztorny, Dom Paulinus obok wieży zegarowej, zadaszone Schody Szkolne, Kościół Katolicki z 1894 r., zabytkowy cmentarz ewangelicki czynny do dziś, czy ratusz miejski. Spacerujemy niespiesznie wzdłuż murów obronnych zaglądając w malownicze uliczki i zabytki co rusz odkrywające swoje uroki. Wyruszamy po południu w stronę Braszowa, a w zasadzie Poiany Braszow, do której docieramy poprzez Rasznov, nad którym góruje wspaniały Zamek Chłopski z niedawno wybudowaną tam kolejka szynową z miasta. Kwaterujemy się dość szybko i nawet mamy nieco czasu do obfitej kolacji, po której niektórzy jeszcze udają się na spacer po okolicy, mając już bliskie spotkania z niedźwiedziami.

Poiana Braszov do najpewniej najdroższy kurort zimowy w Rumunii położony jest malowniczo u podnóży Pastavaru (1799 m n.p.m.) na wysokości ok. 1000 m n.p.m. Można śmiało powiedzieć, że to takie kosmopolityczne centrum sportów zimowych i letnich, takie rumuńskie Zakopane. Następnego dnia po śniadaniu wyruszamy poprzez Rasznov do Zarnesti, skąd już za miastem wjeżdżamy na teren Parku Narodowego Piatra Crailuli. Startujemy z wysokości 870 m n.p.m. znakami żółtego paska w stronę Cabany (rum. schronisko) Curmatura, położonej na wysokości 1470 m n.p.m. Czas przejścia to ok. 2-2,5 h. Wycieczkę prowadzi Asia Król, choć grupa ambitniejsza z Ewą Ciarach i Jurkiem Siwkiem startuje przed nimi. Ja „zamykam” stawkę, ale cały czas mam łączność radiową z czołową przewodniczką. Pogoda jest wspaniała, dalekie i bliskie widoki zachwycające. Asia Król zanim doszedłem do schroniska wyruszyła dalej na Vf. Turnu (1923 m n.p.m.) i Vf. Ascutit (2150 m n.p.m.) z zejściem przez Cabanę Curmatura do naszego autokaru w dolinie. Ambitna grupa granią Piatra Craiuli zdobywa Vf. Om (2238 m n.p.m.) i schodzi przez wąwóz Cheia Pisicii do autokaru. Zauważyli tam raj dla wspinaczy skałkowych i pełno „łojantów” ćwiczących swoje trudne drogi.

Wszyscy uczestnicy, nawet ci najbardziej obeznani z trudnymi szlakami byli nieco zszokowani trudnością graniowego szlaku. Góry Piatra Craiuli to wapienny grzebień skalny o długości ok. 25 km, który zwłaszcza w partiach szczytowych staje się niebezpieczny i przepaścisty. Podejścia i zejścia z niego to wędrówka niemal pionowymi żlebami, natomiast na grani wędrówka po kogucim grzebieniu.

W kolejnym dniu wybraliśmy się w góry Ciucas położone ok. 50 km na południe od Brasova. Góry te, również wapienne, ale zbudowane ze zlepieńców i margli. Ten najtwardszy zlepieniec z otoczakami, jak z tzw. „pospółki” wygląda jak beton. Właśnie zlepieńce tworzą wspaniałe twory skalne: baszty, wykusze, kazalnice, szpice, grzebienie. Starujemy dość wysoko z Przełęczy Bratocea (1272 m n.p.m.) poprzez trawers Vf. Bratocea (1722 m n.p.m.) i kolejny trawers Vf. Tigaile (1827 m n.p.m.). Grupa ambitna, jak i zasadnicza wspina się na Vf. Ciucas (1950 m n.p.m.) schodząc do Cabany Ciucas dalej poprzez Poiana Teslei, Cabana Babarunca do ujścia potoku Babarunca przy drodze krajowej. Pozostali trawersują Vf. Ciucas do Cabany Ciucas dość wymagającym trawersem, pokonując podobne przewyższenia, jak z wejściem na główny szczyt. Z Cabany Ciucas większość schodzi droga dojazdową do ujścia potoku Babarunca przy drodze krajowej Brasov – Pitesti. Tam podjeżdża po nas kierowca Michał Wojtas.

Kolejny dzień przeznaczamy na góry Pastavaru, w których notabene znajduje się nasz Hotel Casa Draculi. Prognozy pogodowe są niezbyt dobre, tym niemniej grupa 7-osobowa wyrusza na Vf. Pastavaru, natomiast reszta grupy wyjeżdża do Zamku Bran, malowniczej średniowiecznej budowli położonej na pograniczu z Wołoszczyzną. W latach 20-tych był on letnią rezydencja Królowej Rumunii – Marii.

Bram Stoker w swojej powieści o Draculi umieścił tu jego rezydencję i tak już pozostało do dziś. Wszyscy zauważają siłę marketingu turystycznego, na parkingu pełno autokarów, w tym kilka z Polski. Pod zamkiem pełno straganów i sklepów z pamiątkami spożywczymi i ludowymi, istne miasteczko komercyjne. Część grupy wykupuje bilety do zamku, część konsumuje niespiesznie w miejscowych restauracyjkach rumuńskie specjały. Następnie wyjeżdżamy w stronę chłopskiej twierdzy Rasznov, ale w ten dzień okazuje się to niemożliwe, parking okupowany jest przez wiele autokarów, a droga Rasznov – Pojana Braszów – Braszow jest zamknięta z powodu biegu maratońskiego. Wyruszamy więc do Braszowa na zwiedzanie tego starego, malowniczego miasta liczącego ponad 300 tysięcy mieszkańców. Michał wysadza nas dość daleko od centrum przy ulicy Długiej (Strada Lunga). Podchodzimy na braszowski rynek pod ratusz, a następnie pod Czarną Katedrę, spektakularna budowle gotycką z tzw. szkoły praskiej (Parlerów). Kolejny raz, kiedy jestem pod nim okazuje się, że akurat tego dnia obiekt jest zamknięty. Jego patyna i elementy oryginalnego gotyku robią wrażenie! Obok głównego portalu pomnik Jana Huteriusa (Hontera), który studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i był nauczycielem Izabeli Jagiellonki, spoczywającej w Katedrze w Alba Julii. Ten kartograf, a w zasadzie pionier kartografii siedmiogrodzkiej zajmował się głównie propagowaniem ruchu reformacji w Braszowie.
Następnie niespiesznie indywidualnie wędrujemy po starym mieście zaglądając do Cerkwi p.w. Zaśnięcia N.M.P., której fronton wbudowany jest w pierzeje rynku, ale wejście ma dopiero od podwórza. Spragnieni uciekamy we wnętrza kawiarni i odwiedzamy liczne, ciekawe sklepy przy deptaku. Zła pogoda daje o sobie znać, ale nam to specjalnie nie przeszkadza, no może grupie, która akurat schodzi do Braszowa z góry Tampy wyrastającej ze starówki braszowskiej na wysokość 955 m n.p.m. Po spotkaniu całej grupy czekamy na autokar, który po dobrej chwili zabiera nas do supermarketu na ostatnie zakupy, a następnie do hotelu. Wyjeżdżamy o godz. 8.00 w stronę Sybina i Devy, a następnie po opuszczeniu nowej autostrady wjeżdżamy na drogę Deva – Oradea poprzez Góry Zachodniorumuńskie. Droga ta za 2 lata będzie w bardzo dobrym stanie, ale 2/3 jej długości jest jeszcze w przebudowie.

Do Nowego Sącza docieramy o 23.30. Dziękując wszystkim uczestnikom za sympatyczne towarzystwo i synergię osobowości, chciałbym podziękować przewodniczce Asi Król za prowadzenie i oprowadzanie po zabytkach, no i zaangażowanie pełne serca. Ewie Ciarach i Jurkowi Siwkowi za entuzjazm i prowadzenie ambitnych turystów na jeszcze dalsze szlaki turystyczne, Michałowi Wojtasowi – naszemu kierowcy, który wykazał wiele hartu i cierpliwości w tej liczącej 2 tysiące kilometrów trasie oraz wyrozumiałość dla 54-osobowej grupy. Oczywiście nie można zapomnieć o tym, który wybrał klimatyczny hotel – Arku Rybińskim. W przyszłym roku weekend Bożego Ciała będzie jeszcze w maju, dlatego proponuję już dzisiaj Muntele Mic jako cel naszych spotkań z Rumunią i kolejne miejsce warte do przekazania młodym miłośnikom Rumunii. Nie chciałbym być uzurpatorem znawstwa tego przepięknego kraju, bo zawsze uczy mnie i zaskakuje na nowo pozytywnie. Dzisiaj cieszę się, że mogłem przekazać coś swoim następcom, niejako w długu i szacunku wobec wspominanego na wstępie ś.p. Krzysztofa Żuczkowskiego.


Wszystkich zainteresowanych umieszczeniem tu relacji z wycieczek PTT prosimy o kontakt z webmasterem