|
RELACJE
Jolanta
Augustyńska
Maraton w
Belgradzie
16.04.2016
Zwycięzcami tegorocznego 29
Belgradzkiego Maratonu zostali Kenijczycy: wśród
mężczyzn Abelu Kibetu Ropu z czasem
2:23:58, wśród kobiet Steli Džepngetič Barsosio
z czasem 2:43:41.
Najwyżej
sklasyfikowanymi Polakami byli: Andrzej Tokarz
z Nowego Sącza (Visegrad Maraton Rytro), który
w swoim debiucie maratońskim uzyskał świetny
wynik 2:59:20 zajmując 8 miejsce open i 6 w
kategorii mężczyzn. Najszybszą Polką była
Jolanta Augustyńska ( PTT Nowy Sącz/Visegrad
Maraton Rytro), która z czasem 4:16:38 zajęła
276 miejsce open i 19 wśród pań.
O trudach biegu mogą świadczyć statystyki. W
maratonie, jak podają organizatorzy,
wystartowały 902 osoby, zaś sklasyfikowanych
zostało 740 (76 kobiet i 664 mężczyzn), w
półmaratonie 4937 osób, sklasyfikowano 1220
kobiet i 3123 mężczyzn. Słońce! Słoneczne,
bezchmurne niebo lało żar na uczestników! Im
dłużej na trasie tym gorzej!
Dla mnie był to pierwszy tegoroczny start w
zawodach, piąty maraton. Nastawienie było
dobre, co prawda nie liczyłam na wynik taki
jak w zeszłorocznym pierwszym maratońskim
starcie (03:39:57), ale miałam nadzieję na
ukończenie biegu w okolicach czterech godzin.
Do Belgradu wyruszyliśmy wcześnie rano w
piątek, organizatorem wyjazdu był Visegrad
Maraton Rytro. Pełny autobus, uczestnicy
wyjazdu startowali na wszystkich tegorocznych
trasach (maraton, półmaraton, bieg 5 km), byli
też z nami nasi niezawodni kibice.
Start o godzinie 10, już w pełnym słońcu,
początek trasy lekko pod górę, potem lekko w
dół, aż do mostu na Sawie. Potem droga
maratonu i półmaratonu się rozdzielały, by
ponownie spotkać się na 17 km dla
półmaratończyków i 36 dla maratończyków. Trasa
tylko w niewielkich fragmentach była nieco
zacieniona, większość drogi pokonywaliśmy
wystawieni na pełne słońce. Nie wiem dokładnie
jaka była temperatura, sądzę, że około 30
stopni C. Punkty z wodą, jak i kurtyny wodne
były na trasie dość często rozstawione (woda
co ok. 2,5 km), nie było problemu z
pragnieniem na trasie, możliwe też było
schładzanie się, tak żeby nie doszło do
udarów. Mimo tego, dużo osób nie podołało
trudom.. Było to zwłaszcza widoczne po
rozpoczęciu drugiego okrążenia przez
maratończyków, gdzie wiele osób zawracało z
trasy. Pierwszy punkt żywieniowy, co mogło być
zaskoczeniem dla osób nie posiadających
własnych żeli czy innych produktów, był
zlokalizowany dopiero około 20 km. Do końca
trasy było ich potem kilka, brakowało na nich
cytryn lub pomarańczy, które byłyby znacznie
lepiej przyswajalne niż banany i bułki.
Pierwsze okrążenie, czyli ok 22 km biegło mi
się dość dobrze. Miałam kilka żeli, które
zamierzałam przetestować (i całe szczęście),
nie czułam głodu i osłabienia z nim
związanego. Rozpoczynając drugie okrążenie,
wiedziałam, że nie dam rady utrzymać
dotychczasowego tempa. Zwolniłam. Mój kolega,
Jan Polak, z którym biegłam do tej pory
miał więcej sił i pobiegł sam. Nie biegłam już
na określony wynik, biegłam aby ukończyć bieg.
Wrażenia: byłam zadowolona, że ukończyłam
bieg. Wprawdzie nie miałam na trasie żadnego
wielkiego kryzysu, który mógłby być tego
zagrożeniem, ale nie miałam siły na walkę.
Ostatnie ok. 600 metrów pokonywałam niosąc
polską flagę – to oczywiście dodawało skrzydeł
i mobilizowało do biegu! Kibice na trasie byli
fantastyczni, zawszy przy ich dopingu była
większa wola do walki! Był owszem pewien
niedosyt z wyniku….ale po sprawdzeniu, że było
to 19 miejsce wśród kobiet poczułam się
znacznie lepiej! I na koniec jeszcze jedna
refleksja. co mnie mile zaskoczyło to
rozlokowanie Toi – toi - ów. Było ich dużo
przed strefą startu i były także w strefie.
Dostępność bez kolejek. A z tym bywa różnie.
Oprócz startu w zawodach znalazł się też czas
na zwiedzanie miasta.
Polskie Towarzystwo Tatrzańskie O/Beskid
reprezentowane było przez pięcioro
maratończyków: Jolantę Augustyńską, Roberta
Biernackiego, Sebastiana Ciesielkę, Łukasza
Mikulskiego i Jana Polaka oraz jednego
uczestnika biegu Fun Run (nieco ponad 5 km) –
Piotra Augustyńskiego.
Wszystkich zainteresowanych umieszczeniem tu relacji
z wycieczek PTT prosimy o kontakt z webmasterem
|