|
RELACJE
BESKID NISKI NA
ROWERACH
czyli wino truskawkowe nie tylko w Jaśliskach
25-26.08.2012
Łukasz
Mikulski
Może
kojarzy ktoś z Was gdzie oprócz słynnego gorlickiego Grosaru autobusy
PTT zatrzymują się za potrzebą w drodze w
Bieszczady? Pomyślicie, że
pewnie gdzieś między Duklą, a Komańczą, a My.. znaczy się Sądecka Grupa
Rowerowa PTT odpowiemy, że w Gminie Jaśliska, naszej bazie wypadowej z
której do „stasiukowego” Babadag jest równo 1034 km. Na
wycieczkę
wybrali się Gośka, Renata, Janek, Krzysiek, Rysiek, Łukasz, Maciek
i ja… Łukasz. Tym razem nie zaprowadziła nas tam potrzeba o
której powyżej wspomniałem, lecz potrzeba duchowa i co tu dużo pisać
Droga Spirytusowa, która podejrzewam podniosła
trochę frekwencję. Za miejsce noclegowe
wybraliśmy Schronisko Zaścianek, które pomimo tego,
że lata swojej świetności ma już dawno za sobą to sporo nadrabiało
dzięki miłym gospodarzom. Wyruszyliśmy w
kierunku granicy Słowackiej
tzw. Traktem Węgierskim, który niegdyś był ważnym szlakiem handlowym.
Droga spirytusowa odnoga wspomnianego traktu, która od samego początku
elektryzowała większość z uczestników wyprawy okazała się nie
przejezdna dla rowerów, ale dla Nas będzie to pretekst do kolejnych
odwiedzin tym razem bez rowerów żeby zagłębić się w meandry tej jak się
okazało po zasięgnięciu języka spirytusowej kontrabandy.
Minęliśmy PGR w Lipowcu, stadnin ę koni i kilka
gospodarstw agroturystycznych. To
było ostatnie przed granicą zamieszkałe osiedle.
Wspinając się coraz wyżej drogą gruntową dojechaliśmy do Czeremchy po
której jedynym widocznym znakiem było cerkwisko wraz z
cmentarzem na
którym o dziwo zauważyliśmy świeży pochówek…widocznie ludzie, którzy stąd wyemigrowali lub
zostali siłą wysiedleni chcieli spocząć na
ojcowiźnie. Osiągnęliśmy Przełęcz Beskid, która jednocześnie stanowi
granicę pomiędzy Polską i Słowacją. Szybki zjazd dość dobrą drogą i
wjechaliśmy do miejscowości Ćertizne, gdzie przy miejscowej knajpie
zarządzono przerwę. Szybki zjazd sprawił, że niektórzy nie zauważyli
ładnej murowanej cerkwi w stylu józefiński m, która wznosiła się
na
wsią. Kolejna wieś to Habura i kolejna cerkiew. Dalej były
już
Medzilaborce o których Zalatywój czule się
wypowiadał, że nawet wrony
tam zawracają. Wszyscy
uczestnicy wycieczki zgodziliby się, że ta
mieścina na pograniczu polsko-słowacko-ukraińskim swoje lata świetności
miała za czasów swojego wschodniego przyjaciela…, świadczy o tym choćby
pomnik chwały Armii Czerwonej na środku głównego skrzyżowania miasta.
Dzisiejsze Medzilaborce są niejako żywym skansenem tygla kulturowego,
który przed wojną istniał
również w polskiej części Beskidu Niskiego.
Andy Warhol i Cerkiew Św. Ducha to elementy, które są magnesem do
odwiedzenia tego miasta, no chyba, że ktoś jest fanem
przygnębiających
odrapanych
opuszczonych budynków w centrum miasta. Z miasta
wyjeżdżamy w kierunku Paloty mijając po drodze czołg
czerwonoarmistów i
kolejną cerkiewkę w Vydrani , a w tle słychać muzykę wydobywającą się z
„szczekaczek”. W Palocie przy kolejnym dzisiaj już czołgu mały postój,
który zostaje zauważony przez miejscowe romskie dzieci pytające o
„cuksy”. Po djazd na Przełęcz
Radoszycką i zjazd do Komańczy do
tej na …końcu świata. Po drodze do
Komańczy zajeżdżamy pod cerkiew w
Radoszycach. Dalsza część trasy to cerkwie w Komańczy i Wisłoku
Wielkim, którą również mogliśmy podziwiać od środka, PGR-y w
Czystogarbie i Moszczeńcu wraz z zlokalizowanymi przy nich małymi
osiedlami. Droga z Komańczy do Jaślisk to naprzemiennie występujące
zjazdy i podjazdy z niczym niezakłóconymi widokami na okoliczne góry. W
Posadzie Jaśliskiej rozpoczynamy krótki podjazd na jaśliski rynek ulicą
Lwowską i pętla pierwszego dnia została zamknięta.
Wieczór zapowiadał
się wspaniale zwłaszcza, że z Sącza dojechała
Arleta, Gabi i Adaś. Gośka, Renata i Łukasz za punkt
honoru obrali sobie spróbowanie wina
truskawkowego miejscowego specjału,
który stał się tytułem filmu
realizowanego w Jaśliskach 5 lat temu. Grill na rynku w
Jaśliskach jak
sam Gospodarz Schroniska powiedział to coś czego jeszcze w tej
mieścinie nie było i jak się później okazało wywołało spore poruszenie
wśród miejscowej społeczności. Gospodarz schroniska skorzystał z
zaproszenia na wieczorny bankiet PTT odwdzięczając się za to
wystąpieniem na temat historii Jaślisk i okolic, które dało początek
ciekawej dyskusji.
Następnego
dnia
wstaliśmy
wcześniej
(przynajmniej niektórzy) i udaliśmy się do
kościoła na mszę świętą, która rozpoczęła odpust, największe wydarzenie
w ciągu całego roku. Po mszy
niestety musieliśmy ruszać dalej, aby tym
razem poprzez dalszą cześć Traktu Węgierskiego dojechać do PGR-u w
Szklarach i zdobyć Przełęcz Szklarską z której droga prowadziła prosto
do Rymanowa-Zdrój, gdzie zabawiliśmy dobrą godzinkę. Uwaga! Na odcinku
od Szklar do Rymanowa grupa zaliczyła jeszcze szlak questingowy z
nagrodami, ale nie będę się rozwodził na temat nagród ponieważ
lojalność wobec grupy na to mi nie pozwala;) Kilka górek, dwie doliny i
już byliśmy w Iwoniczu-Zdrój mijając po drodze Klimkówkę. W
Iwoniczu-Zdrój zdecydowaliśmy się na zakończenie
wycieczki ze
względu na coraz bardziej
pogarszające się warunki atmosferyczne.
Dostaliśmy informację o wielkiej ulewie jaka przeszła nad Sączem i
chmurach nad Gorlicami. W drodze powrotnej zajechaliśmy jeszcze do
Pielgrzymki na pierogi przy których snuliśmy plany kolejnych wypraw. Na
razie ustalono jedno… ostatni weekend sierpnia to już tradycja
wycieczek dwudniowych w Beskid Niski.
Podsumowując
wyjazd
udany,
a
ja już mam ochotę się tam wrócić. Podczas przeglądania
galerii polecam w tle uruchomić "Ne chody ułane" Hilka, które w
znakomity sposób oddają klimat tych miejsc, a jeśli macie trochę więcej
czasu to polecam Wino Truskawkowe…film oczywiście ;)
Wszystkich
zainteresowanych
umieszczeniem
tu
relacji z wycieczek PTT prosimy o
kontakt z webmasterem
|