Statut | Historia | Informacje | Odznaki | PTT Nowy Sącz | Bezpieczeństwo | GOPR | Kontakt | Księga Gości |
|
RELACJE
Józef i Wojciech Orlita 2 maja 2009 Podróż sentymentalna UKRAINA: ZBARAŻ – PODWOŁOCZYSKA PTT organizuje wiele
wycieczek – górskich i autokarowych, po okolicach bliskich i dalekich,
ale wycieczka w maju 2009 na kresy II Rzeczypospolitej była dla mnie
szczególna. Nazywam się Józef Orlita i jestem członkiem PTT Oddziału
Beskid od wielu lat. Wraz z synem wybrałem się na majowe zwiedzanie
pałaców i zamków, gdzie rozgrywały
się wielkie wydarzenia z historii Polski. Ale w tej wycieczce było coś
jeszcze, co miało dla mnie szczególne znaczenie. W moim dowodzie,
w miejscu, gdzie widnieje miejsce urodzenia, jest wpisana dziwna
miejscowość – PODWOŁOCZYSKA. Małe miasto nad rzeką Zbrucz, dokładnie na
granicy przedwojennej Polski. 70 lat temu urodziłem się w tej małej
miejscowości. Bieg historii i zawieruchy XX wieku sprawiły, że żyję
teraz w Nowym Saczu, a moje rodzinne strony pozostały wiele kilometrów
poza granicami Polski.
W Podwołoczyskach nie ma zabytków, leżą one z dala od szlaków turystycznych, wiec trudno tam dojechać. Ale szczęśliwy traf, zmiana trasy wycieczki i awaria autobusu pod murami twierdzy Zbaraż dała nam czas na dotarcie do tego miasta. Dobrze, że w Zbrażu, obok miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy był postój taksówek. Szybka decyzja i pomoc Wojtka Szaroty, potem krótkie negocjacje z kierowcą i jedziemy. 30 kilometrów to około 30 minut szybkiej jazdy, ale jaka podróż – największa.. Gnani brakiem czasu przemknęliśmy przez całe miasto i zatrzymaliśmy się na placu pełniącym rolę pętli autobusów. Nasz kierowca okazał się równym gościem, pomógł porozumieć się z przypadkowo spotkaną starszą kobietą, która pamiętała dawny układ miasta, a przede wszystkim kojarzyła nazwisko mojego kolegi z ulicy – Bronka Kamińskiego. Błądząc po uliczkach miasta – próbując jechać według wskazówek starszej pani, trafiamy wreszcie w wąską, nie utwardzoną uliczkę. Miejsce wygląda zupełnie inaczej niż je zapamiętałem – keidyś prawie pustkowie, rozległe pola, kilka domów – teraz gęsta zabudowa ładnych, solidnych budynków. Wszystko się zmieniło, ale nie plac i nasz dom. Nikt go nie kupił, nie zburzył i nie wybudował nowego – stoi, jakby czekał, aż przyjedziemy. Tu, gdzie się urodziłem, gdzie Ojciec miał kuźnię, pomimo upływu tylu lat, wciąż stoi dom rodzinny – ubogi, marniutki, ale stoi. Trzeba wracać – czas nagli, wycieczka czeka, ale najważniejsze, że dotarliśmy i widzieliśmy to Nasze miejsce. Dziękuję wszystkim uczestnikom wycieczki za cierpliwość i wyrozumiałość, a przewodnikom za pomoc.
Józek
Wszystkich
zainteresowanych
umieszczeniem tu relacji z wycieczek PTT prosimy o
kontakt z webmasterem
|