Statut | Historia | Informacje | Odznaki | PTT Nowy Sącz | Bezpieczeństwo | GOPR | Kontakt | Księga Gości |
![]() |
SZLAK WINNY
CHORWACJA - ISTRIA 10-15 października 2008 Szlaki winne PTT są
szczególną imprezą - zawsze wyczekiwaną i obleganą.
Może dlatego, ruszamy nie tylko szlakiem winnnic i winiarni, ale tez
kolorów jesieni, ciepłych dni i beztroskiej zabawy. Tym razem naszem
celem była Istria.
![]() 10.10,
piątek: PARK JEZIOR PLITWICKICH
Wyruszamy wieczorem z Nowego Sącza, by po całonocnej jeździe dotrzeć do
Narodowego Parku Jezior Plitwickich, który jest zlokalizowany już
niedaleko granicy z BiH, 140km od Zagrzebia.
Jego największą atrakcją jest 16 jezior krasowych połączonych ze sobą licznymi wodospadami, których naliczono ![]() ![]() Okolice jezior zamieszkują wilki, lisy, kuny, borsuki i niedźwiedzie brunatne, rysie, sarny, dziki i jelenie. W jaskiniach Parku żyje 15 gatunków nietoperzy. Poranek jest pochmurny, czuje się wyraźny chłód, gdy wyruszamy na trasę. Niestety nie mamy wiele czasu, aby przejść wszystkie szlaki, ponieważ nasi kierowcy nie mogą przekroczyć określonego czasu pracy (do godziny 18 muszą zakończyć jazdę, a na Istrię i do hotelu mamy jeszcze kawałek). Decydujemy się więc na 4-godzinną trasę, na której zobaczymy główne atrakcje. Można tu zobaczyć 16 jezior, ułożonych schodkowo, których wody spadają wodospadami do tych niżej położonych. Wchodzimy wejściem nr 2, mijamy lasek i schodzimy nad rozległe, spokojne jezioro okolone jesiennymi lasami. Na razie szczególnych atrakcji nie widać - jesienne, spokojne jezioro, w tle niewielkie wodospady. Wracamy ta samą ścieżką, przechodzimy przez mostki i kładki, gdy zaczyna narastać szum.. Jeszcze zakręt i wyłania się prawdziwy spektakl - grupa wąskich, ![]() 11.10, sobota:
UCKA-BUZET-LABIN
UCKA Dzień wstał piękny - słońce nad Adriatykiem złociło palmy, gaje oliwne, żwirkowatą plażę. Trasa w góry prowadziła wśród jasnych skał oplecionych pnączami czerwonolistnej makry. ![]() Wymarzony dzień na górską wycieczkę i od niej zaczynamy. Naszym celem jest Vojak w masywie Ućka. Zatrzymujemy się na jeszcze pustym o tej porze parkingu i ruszamy drogą, która początkowo wiedzie asfaltem, by po jakimś kilometrze skręcić w leśną dróżką. Las złoci się jesienią, liście szeleszczą pod nogami. Po wyjściu z lasu już widać szczyt, zaczynają się skałki, szlak teraz skręca ostro pod górę. Część grupy zostaje tutaj, przy rozwidleniu szlaków, inni ruszają ku szczytowi. Podejście jest przyjemne, dosyć ostre, kamyczki osuwają się spod nóg, ale widoki ukazują się coraz rozleglejsze – widać pasma gór, a w oddali Adriatyk, świetnie widoczny jest słoweński Triglav.. Ponoć można stąd dostrzec nawet włoskie wybrzeże. Sam szczyt Vojaka wieńczy okrągła wieża widokowa ustawiona obok stacji przekaźnikowych HRTV. Obok jest podest dla startujących lotniarzy. Pięknie tu, że aż nie chce się wracać, ale jeszcze tyle przed nami. BUZET Z zamiarem szukania winnych piwniczek trafiamy do miasteczka Buzet nazywanego istryjską Stolicą Trufli, ponieważ ten słynny grzyb rośnie najlepiej w otaczających rzekę Mirna dolinach i lasach. Poza tym Buzet jest ![]() Stare Miasto leży na wzgórzu. Zostawiamy autokar na parkingu i szerokimi stopniami schodów zmierzamy do miasta. Mijamy cmentarz i przez Wielką Bramę z 1547 roku dochodzimy do rynku, Titov Trg. Tam też ujrzeć można barokowy Kościół Parafialny Św. Marii z 1784 roku. W środku kościoła przykuwają uwagę weneckie obrazy ścienne obrazujące motywy ze starego testamentu. Na placu tym zobaczyć można również Sąd Okręgowy. Z placu przed kościołem bractwa św. Juraj rozciąga się widok na rzekę Mirna i dolinę pofałdowaną wzgórzami, poznaczoną winnicami i polami. można mieć z przedplacu bractwa Św. Juraj (1611). Zaglądamy jeszcze do sklepików z pamiątkami (są trufle w słoikach – ale zbyt drogie i ciężkie, aby je tragać). Z przydrożnych winorośli skubiemy cierpkie owoce (w końcu to szlak winny), zaglądamy do małego parku, gdzie mnóstwo obelisków i popiersi przypomina historię, jeszcze ostatni rzut oka na Buzet z dolnej perspektywy i ruszamy z powrotem na wybrzeże, aby jeszcze przed wieczorem zwiedzić Labin. LABIN Jest to mocno ufortyfikowane miasto położone wysoko nad morzem. Charakterystyczne dla niego są barwne fasady i ![]() Dzień zmierza ku schyłkowi, skośne promienie oświetlają fasady kamienic, kościołów, bruk uliczek. Miasto jest ciche i spokojne, ludzi jest niewielu, za to na uliczkach, gzymsach, schodach królują koty. Samotnie i grupkami, szare, czarne, rude i całkiem jasne, szorstkie i puszyste – obserwują nas z kocio wyniosłymi minami. Wiedzą doskonale, że ich urok jest zniewalający, więc zniewoleni tym urokiem fotografujemy Koty - te żywe i kamienne. 12.10,
niedziela PULA – VODNJAN
PULA W kolejnym słonecznym i upalnym dniu przenosimy się do rzymskich starożytności w Puli . To miasto położone nad spokojna zatoką o intensywnie niebieskiej wodzie, bujnej roślinności pełnej cedrów i oliwek pyszni się wieloma ![]() Przyjemnie jest przysiąść w jednej z licznych kafejek na Forum i przyglądać się życiu Puli, które ogniskuje się właśnie tutaj: między starożytnością, renesansem i XXIw. Starożytności w Puli jest jednak dużo więcej. Po chwili odpoczynku, oglądamy dobrze zachowaną rzymską mozaikę, która była kiedyś podłogą w rzymskim domu. ![]() Kolejna świątynia to romański kościół franciszkański z ciekawą, zewnętrzną amboną. Widocznie na nabożeństwa przychodziły tu takie tłumy, że kaznodzieja musiał mieć możliwość zwracania się do ludzi stojących poza kościołem. W końcu dochodzimy do okolic twierdzy, gdzie na skwerku porozrzucane (poukładane?) są elementy rzymskiej architektury. Zresztą XVII-wieczna twierdza też została zbudowana z pozostałości starożytnych budowli. Na dokładne zwiedzanie nie mamy czasu, rzucamy tylko okiem na wspaniałą panoramę na wybrzeże, jaka roztacza się z murów obronnych i schodzimy w okolice portu. Wzdłuż wybrzeża biegnie promenada, na wodzie kołyszą się statki rybackie, z których właśnie trwa wyładunek, i pływające różności z różnymi banderami, na rufach są wymyślne rzeźby zapatrzone gdzieś w dal, gdzie i my za chwilę znikamy ruszając do zaczarowanego miasteczka Vodnjan. VODNJAN Vodnjan jest ulokowane na wzgórzu, a nad miastem góruje wielka dzwonnica katedralna. Zanim tam jednak ![]() 13.10, poniedziałek:
POREC-KANAŁ LIMSKI-ROVINIJ
POREC W ostatnim dniu na Istrii zaplanowaliśmy zwiedzanie zachodniego wybrzeża. Jako, że Istria jest niewielka, już rano wysiadamy w Porecu. Jest to jedno z najstarszych miast półwyspu –wpływy rzymskie są dostrzegalne na każdym – dosłownie – kroku, poczynając od głównej ulicy wybrukowanej wypolerowanymi starożytnością kamieniami. Rzymski bruk, a fasady renesansowe i gotyckie. Piękne łuki, portale i fasady gotyckie i romańskie w zachowanym układzie urbanistycznym z czasów rzymskich nadają Porecowi pewne dostojeństwo, ale i lekkość. Jasny kamień, bujna ![]() Oprócz Bazyliki, w starym mieście znajduje się wiele historycznych zabytków. Odnajdujemy jakieś starożytne kamienie na skwerku, z dumnie wznoszącą się wśród zieleni kolumną, które okazują się ruinami dwóch rzymskich świątyń, przemierzamy wąskie uliczki wzdłuż i wszerz, zaglądamy do sklepików z pamiątkami, aby wreszcie dotrzeć na wybrzeże, gdzie w romańskiej wieży z widokiem na czerwone dachówki miasta i białe żagle na morzu, raczymy się kawą. Upał się wzmaga, nieco ochłody daje bliskość morza, bo w tym chorwackim październiku jest tak, jakby wróciło jeszcze na chwilę lato... KANAŁ LIMSKI Dalej jedziemy w letnich klimatach. Autokar z trudem mieści się na zakręcie, którym zjeżdżamy do małego portu statków spacerowych po Limskim Kanale. Restauracja, parę stoisk z regionalnymi alkoholami i dwa wycieczkowe ![]() ROVINIJ ![]() Najstarsza część miasta leży obszarze, który pierwotnie był wyspą, dopiero w 1793r. została dołączona do lądu. Całe centrum miasta jest zabytkowe, można wiele czasu spędzić na spacerach waskimi brukowanymi uliczkami, których kamienie są tak wyślizgane przez wieki, że aż trzeba uważać, żeby się na nich nie poślizgnąć, zwłaszcza, że najczęsciej wioda ostro w górę albo w dół. Rovinij jest chyba najradziej ulubionym przez artystów miastem na Istrii, ich kramiki, pracownie, rozstawione sztalugi, dodają szczególnego klimatu temu już i tak pięknemu miasteczku. Teraz jest czas, aby zasiąść w przyjemnym ogródku, smakować owoce morza i kontemplować chorwackie popołudnie. Co właśnie czynimy. 14.10, wtorek: ZAGRZEB
ZAGRZEB Do Chorwacji jedzie się kilkanaście godzin. Jak logika wskazuje wraca się równie długo. Jednak mimo znacznych odległości w drodze powrotnej zdecydowaliśmy się jeszcze na krótki postój w stolicy – w Zagrzebiu. Czasu na zwiedzanie mamy niewiele, a właściwe na zwiedzanie – wcale. Jedynie tyle, aby przespacerować się główną ulic ![]() Zaczynamy od placu, przy którym po wschodniej stronie stoi katedra Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny (katedra Marijina Uznesenja). Jeszcze do niedawna była to katedra pod wezwaniem św. Stefana. Pierwotnie stała tu romańska świątynia z 1094 roku. Została ona zburzona przez Tatarów w 1242 roku. Obecna budowla została wzniesiona w drugiej połowie XIII wieku na podobieństwo świątyni świętego Urbana, znajdującej się w Troyes. Od tego czasu świątynia była wielokrotnie w przebudowie, a ostatniej przebudowy dokonano po trzęsieniu ziemi w 1880 roku. To tutaj w czasie swojej pielgrzymki papież Jan Paweł II kanonizował kardynała Alojzije Stepinaca, tu też znajduje się jego grobowiec wykonany przez Ivana Mestrovicicia. Idąc dalej docieramy do najważniejszego punktu – placu świętego Marka (Markov trg). Już z daleka widać jego najważniejszy punkt – kościół świętego Marka (crkva svetog Marka). Od razu rzuca się w oczy kolorowy dach, na którym znajdują się dwa duże herby: Chorwacji i Zagrzebia. Oba zdobienia pochodzą z 1880 roku. Sama świątynia została wzniesiona w XIII wieku. Na wschodniej stronie placu znajduje się siedziba chorwackiego parlamentu - Sabor. W zachodniej ![]() Idąc z Gradeca na Kaptol musimy przejść przez Kamienną Bramę. Pochodzi ona z XIII wieku. Na jej zachodniej stronie znajduje się rzeźba Dory – średniowiecznej bohaterki historycznej (córka złotnika Augusta), miała ona mieszkać razem z ojcem nieopodal tej bramy. Obecnie w bramie znajduje się również obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Jest on uważany za święty. Legenda głosi, że w 1731 roku pożar zniszczył bramę (która była wówczas drewniana), ale obraz pozostał nietknięty. Spacerując dalej mijamy pomnik św. Jerzego walczącego ze smokiem. Dochodzimy do ulicy Tkalcicievej. Płynie pod nią potok Medvescak. Jest to najbardziej popularny deptak w mieście. Ulica ta nazywana jest przez mieszkańców Tkalc. Kaptol był dzielnicą kleru, Gradec dzielnicą szlachty, a Tkalec był i jest ulicą ludu. Jeszcze tylko zakupy na barwnym i pachnacym (lawenda!) targowsku, i ruszamy do domu... ***
Z
perspektywy czasu i dystansu widać, jak Istria zapada w pamięć - trudno
powiedzieć dlaczego? Może koloryt, może zapach, może ogólna życzliwość, może wolniej płynący czas, a może coś jeszcze zupełnie
innego?JDB
|