Statut | Historia | Informacje | Odznaki | PTT Nowy Sącz | Bezpieczeństwo | GOPR | Kontakt | Księga Gości |
|
RELACJE
Wielki Chocz 8 czerwca 2008
Dla kibiców
to był dramatyczny moment. Mija umówiona godzina 17 i w autobusie
brakuje kilka osób z wycieczki. Prowadzący przewodnik - Robert Cempa
staje się nieco zaniepokojony - umawialiśmy się na 17, jeśli nie
wyjedziemy o tej porze, to na mecz nie zdążymy!
O 20:45 jest bowiem mecz Polska-Niemcy na Mistrzostwach Europy, a drogi z Beszenowej do Nowego Sącza spory kawałek. Po chwili jednak grupka uśmiechniętych "naszych" wycieczkowiczów przekracza bramy kąpieliska termalnego zdążając do autobusu. Wszyscy z majdanem i przewieszonymi ręcznikami, mokrymi włosami i promieniejącą twarzą. Coś jednak te kąpiele mają w sobie, widać że wychodzący z basenu wyraźniej zrelaksowani i pełni optymizmu, bardziej niż ci, którzy basen ominęli. Sam z grupką kilkunastu osób nie poszedłem na basen, spędzając czas w restauracji przy słowackim piwie. Dobrze, że i pogoda się udała, mimo tego, ze od dłuższego czasu niebo było spowite ciężkimi chmurami.... A wszystko zaczęło się o 6 rano, gdy wyjechaliśmy z Sącza, z ambitnym planem zdobycia jednego z piękniejszych szczytów Słowacji -Wielkiego Chocza w Górach Choczańskich o wysokości 1607 m npm (lub 1611 jak podają inne źródła) Góry Choczańskie rozciągają się na zachód od Przełęczy Huciańskiej i Doliny Kwaczańskiej oddzielającej to pasmo od Tatr. Granicę zachodnią stanowi według niektórych geografów Przełęcz Brestowa (Brestová), przez którą przechodzi szosa z Dolnego Kubina do Rużomberku, natomiast inni uważają za nią widły Wagu i Orawy. Górujący nad całą północną Słowacją Wielki Chocz (Velký Choč) - to najbardziej znany i najczęściej odwiedzany szczyt tego pasma. Jego charakterystyczna sylwetka w kształcie pochylonego trójkąta widoczna jest z całej północnej Słowacji i ze szczytów wielu gór w Polsce, nawet z Beskidu Śląskiego, Małego i Średniego. Z Beszenowej przypomina siedzącego olbrzyma. Ze względu na swoją wysokość i położenie wśród nieco niższych gór, jest wspaniałym punktem widokowym .Widać stąd Tatry (dziś nieco mniej), Niżne Tatry, Małą i Wielką Fatrę, Babią Górą i Pilsko oraz cały Liptów i Orawę. Jest on zresztą naturalną granicą miedzy tymi krainami geograficzno historycznymi. W czasie jazdy, wycieraczki autokaru pracują raz po raz. Robert - przewodnik - decyduje się z tego powodu maksymalnie skrócić trasę, która pierwotnie miała rozpoczynać się jeszcze na Orawie w Jesenowej, skąd czerwonym szlakiem mieliśmy rozpocząć marsz na Chocz. Postanawia, ze rozpoczęcie wymarszu będzie miało miejsce w Walaskiej Dubovej a zejście do uzdrowiska Luczki. Po przejechaniu granicy w Chyżnym, pogoda się nieco klaruje, dając nadzieje na ładną i suchą wycieczkę. Za ładnie zachowanym i klimatycznym Podbielem, wjeżdżamy na nowy odcinek drogi szybkiego ruchu objeżdżającego Orawski Zamek z lewej strony. Dzięki temu widzimy ten malowniczy zamek w doskonałej perspektywie. Mijamy Dolny Kubin wspinając się na wspominaną przełęcz Brestową, by po chwili znaleźć się w Walaskiej Dubowej skąd wyruszymy na trasę. Sama nazwa świadczy o wołoskich korzeniach tej XV miejscowości, której atrakcją jest Karczma Janosika, gdzie został ujęty Juraj (Jerzy) Janosik. Janosik urodził się w niedalekiej Terchowej u stóp Małej Fatry (1688-1713), był jednym z najsłynniejszych karpackich zbójników. Miał on zaciągnąć się w 1708r. do wojsk Rakoczego walczących z wojskami cesarskimi. Po upadku powstania służył jako strażnik więzienny w Byczy, gdzie poznał herszta zbójnickiego Uhorczika. Pomógł mu w ucieczce, a następnie wstąpił do jego bandy. Wkrótce sam został Harnasiem i jako taki działał około roku i to na tyle owocnie i trwale, że stał się ludowym bohaterem Słowacji, Czech i Polski. Nie byle jak zginął - nie jak pospolity zbójnik na stryczku, tylko powieszony na poślednie żebro na rynku w Liptowskim Mikulaszu 1713 roku. "Zabili Janicka, między turnickami,
Ej, lała się tyz krewka trzoma potockami. "Janosicka imię nigdy nie zaginie, Ani na wirsycku, ni w ciasnyj dolinie".(…) (Źródło:
pieśń z Podhala)
Wydaje mi się, że wiele prawdy jest w tych pieśniach, już nakręcono kilkanaście filmów o nim, w tym serial z nieodżałowanym Markiem Perepeczko jako Janosikiem. Obecnie polska reżyserka Agnieszka Holand kręci film o Janosiku w koprodukcji międzynarodowej pod roboczym tytułem "Prawdziwa historia Uhorczika i Janosika". Nasz dzisiejszy przewodnik niektórym przypomina tego bohatera ludowego, gdy tak prowadzi wycieczkę PTT. Rozpoczynamy wędrówkę nieco powyżej słynnej karczmy na wysokości ok. 608 m npm, zatem zostało nam ok. 1000 m przewyższenia. Rozjaśniło się nieco, możemy podziwiać przynajmniej bliższe widoki i obrywy skalne Chocza. Wędrówkę do Predniej Polany przechodzimy pod dyktando "mojego" tempa (nieco zawyżonego). Z dydaktyki przewodnictwa wynika rada, aby początek wędrówki górskiej rozpoczynać ostrym tempem, by poznać możliwości uczestników. Na Predniej Polanie na ostatnich uczestników wraz z asekurującym Robertem czekamy tylko 10 min. Podziwiamy widoki na Wielka Fatrę i Liptowską Marę, posilamy się. Oprócz widoków i panoram, prawdziwą ucztą staje się niezwykle bogata roślinność w tym pasmie górskim, szczególnie urokliwa o tej porze roku. To istny ogród botaniczny! Góry Choczańskie na przełomie maja i czerwca. rozkwitają bogatą roślinnośćą wapieniolubną, mnóstwo jest tu okazów rzadkich, pięknych kwiatów i to zgromadzonych na stosunkowo niewielkim obszarze, nawet takich, kltóre trudno jest spotkać w innych górach np: piękny goryczek Kluzjusza z szafirowymi kielichami, biało kwitnący dębik ośmiopłatków i żółtymi kępami pierwiosnka łyszczaka, mnóstwo storczyków, pełników europejskich, zerw kulistych i innymi nieznanych mi z nazwy kwiatów łąkowych, o których nieobecny na tej wycieczce Ryszard Daniec dałby nam garść informacji, sam uzupełniając swoją wiedze, a w zasadzie pasję, którą zaraża uczestników naszych wycieczek. Dalsza wędrówka wiedzie już spokojniej, pośród wyrażnie piętrowego układu roślinności Chocza. Co rusz robi ktoś zdjęcia, pyta się o widziane góry i panoramy. Sam szczyt porośnięty kosodrzewiną staje się już nieco łatwiejszy, zwłaszcza po spotkaniu czerwonego szlaku. Na szczycie jest pięknie, wręcz cudownie! Mgiełki i chmurki dodają widzianym dookolnym panoramom uroku. Tylko Tatry zasłonięte chmurami. W tych wspaniałych okolicznościach przyrody odbywa się o mała uroczystość PTT/Oddział Beskid:- uroczyście zostają wręczone legitymacje członkowskie i odznaki organizacyjne nowo wstępującym. Sam mam jeszcze prośbę do nowych, pełnoprawnych członków PTT, aby swoim "świeżym" spojrzeniem próbowali korygować nasze wady, a zalety wzmocnić synergią wspólnych pomysłów i działań. Jesteśmy jak najbardziej otwartaą organizacją, o demokratycznych strukturach, ukierunkowaną na realizację naszych statutowych dążeń i pasji wszystkich osób należących do PTT. Jeszcze raz zapraszam do współpracy! Od listopada ubiegłego roku wstąpiło w nasze szeregi 40 osób - o już dobry autobus wycieczkowy!. Zejście ze szczytu jest nieco uciążliwe (stromo i ślisko po wczorajszych deszczach) Schodzimy do Luczek. Lucky (łąki) - to miejscowość wzmiankowana już w 1287r, a od 1761r. - znane uzdrowisko. Na bazie ciepłych wód mineralnych, gipsowo-węglowych o temperaturze 31,5 °C leczy się tu choroby kobiece. Znajduje się tam basen termalny, park uzdrowiskowy oraz piękny wodospad trawertynowy w centrum uzdrowiska. Nasz autokar czeka na nas nieco głębiej w dolinie, tuż za centrum. Ostatni schodzący ze szczytu, niestety zostają zmoczeni nagłym, ulewnym deszczem. Pakujemy się nie w komplecie, bo brakuje małej grupki turystów, ale czas najwyższy, aby szybko podjechać pod baseny, na które już z utęsknieniem czekają wycieczkowicze. Gdy amatorzy kąpieli udaja się na baseny, my powracamy po naszych zagubionych, którzy czekają pod sklepem nieopodal wodospadu. Na ostatnim rozwidleniu dróg skręcili w prawo nie zauważeni przez Roberta. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Powracamy do Beszenowej aby jeszcze w dobrym towarzystwie skosztować słowackiego piwa i poczekać na amatorów ciepłego pławienia. Do domu wchodzę w chwili rozpoczęcia meczu Polska Niemcy. Zdążylismy na mecz, dzięki Jurekowi, który starał się bardzo w imieniu kibiców reprezentacji Polski, tych kibiców na dobre i złe. Niestety dzisiejszego wieczora na złe, ale kiedyś będzie lepiej... Z gór to widać wyraźnie! [WS]
Wszystkich
zainteresowanych umieszczeniem tu relacji z wycieczek PTT prosimy o
kontakt z webmasterem
|