Polskie  Towarzystwo Tatrzańskie
Statut Historia Informacje Odznaki PTT  Nowy Sącz Bezpieczeństwo GOPR Kontakt Księga Gości
Aktualności
Wycieczki i wyprawy
Regulamin wycieczek
Szlaki spacerowe
Przewodnicy
Na niebieskich szlakach
Koło PTT w Tarnobrzegu
Przyjaciele
Relacje
GALERIA
Strona główna


Retezat
RELACJE

Tatry Niżne - Wielki Bok
 
1 czerwca 2008

<ZDJĘCIA>

Wielki Bok 2008     Ten wyjazd musieliśmy zaplanować na godz. 6.00 Velki Bok to jeden z wybitniejszych szczytów Niżnych Tatr leżący w południowym odgałęzieniu głównej grani tego pasma górskiego, mniej więcej na południe od Liptowskiego Mikulasza. Przejazdu zatem blisko 3 godziny. Wyruszamy parę minut po 6 czekając na dostarczenie dokumentów jednemu z roztargnionych. W Starym Sączu dosiadają się ostatni uczestnicy naszej wycieczki, choć  w zasadzie jeszcze  w Spiskiej Białej dołącza do nas Michał „Słowak”. Zapowiada się piękna pogoda, Spisz cały rozświetlony, ale jeszcze śpiący. Za Popradem wjeżdżamy na nowe odcinki autostrady do Żyliny. Musimy się z niej oddalić w Vychodnej czyli „Wschodniej” liptowskiej starej miejscowości, znanej z folkloru liptowskiego oraz związanego z nim festiwalu odbywającego się  tu corocznie w lipcu międzynarodowego festiwalu folklorystycznego. W Malużinie małej miejscowości, pamiętającej swoje lata świetności z czasów kiedy była znaczącym ośrodkiemWielki Bok 2008 hutniczym, głównie wzbogacania miedzi, wyruszamy  niebiesko znakowanym szlakiem w stronę Velkiego Boku. Stąd jeszcze gdybyśmy chcieli jechać na przełęcz Certovicę. przełęcz dzieląca  Niżne Tatry na wschodnią i zachodnią część, musielibyśmy się powspinać autokarem 500 metrów w górę w czasie około 30 minut. Malużińska dolina a póżniej Hodrasza prawie na całej długości „wyposażone” w asfalt. Wędrujemy w stronę słońca, a  coraz wyższe zbocza dolin zatrzymują wilgoć. Jest bardzo parno. Słyszę głosy zniecierpliwienia i krytyki „kto tak wymyslił?”. Gdyby nie tempo marszu oraz nieco zdewastowany drzewostan wiatrołomami i robotami leśnymi, no i ten asfalt byłoby całkiem uroczo. Doliny Niżnych Tatr maja V-kształtne doliny głęboko wcięte z wysokimi zboczami. Tylko gdzieniegdzie gdzieś wysoko w górze ukazuje się grań szczytowa porośnięta łąkami. Po ok. 12 km Wielki Bok 2008dochodzimy do myśliwskich chaty gdzie odpoczywamy i jemy posiłek, robimy zdjęcia. Podejście do przełęczy pod Velkim Bokiem (1479 m npm) staje się wręcz przyjemnością. Tam wreszcie rozległe odkryte siodło odsłania przed nami wspaniałe panoramy szczególnie na zachodnią część pasma, ale również i w kierunku Królowej Hal. Siodło porośnięte szczawiem  prawie w całości, pewnie to oznaka dawnego wypasu bydła w tym rejonie. Robimy zdjęcia no i podziwiamy widoki, które wraz w wysokością zdobywaną w stronę szczytu przypierają z zachwytu dech. Lekki zefirek skutecznie chłodzi, wędrówka i widoki daje połączenie idealnego stanu, chwil dla których ciągnie nas w góry, chwil których szukamy w swoim  nie tylko turystycznym bycie. Velki Bok (1727 m npm) to niczym ambona, wysunięta z głównej grani Niżnych Tatr aby podziwiać dookólne widoki i to zarówno w stronę Dziumbira,Wielki Bok 2008 Chopoka i Chabenca, Krakowej  Holi, jak i w strone Kralowej Holi Velkiej Vapenicy, ale głównie w stronę naszych ukochanych Tatr, które „ustawiły się” tak, aby objąć je całe wzrokiem. Ucztę, obiad wykwintny mamy na szczycie, ale bardziej w sferze duchowej, choć i ciało trzeba posilić. Otoczeni kwitnącymi wiosennymi kwiatami górskimi zapadamy się w kobierce trawy, aby nieco wyciszyć się odpocząć, nabrać w siebie jak najwięcej wrażeń, a pod powiekami zakonserwować widoki i wrażenia. Trzeba jeszcze zejść a drogi przed nami szmat. Początek jest bardzo ciekawy, widoki rozpraszają naszą uwagę, a kobierce traw co rusz przypominają naszym nogom o  ostrożności. Za Nemecką ( 1535 m npm) opuszczamy halę zanurzając się w nieco zdewastowany las. Wiatrołomy przysłaniają nam skręt szlaku w dolinę. My wędrujemy myśliwskim trawersem cofając się prawie pod Velki Bok. Michał Słowak śmieje się i mówi, ze w Wielki Bok 2008tych górach to tylko chodzą niedźwiedzie i Polacy. Konsultacje terenowo kartograficzne zmuszają nas do skrótu, choć po sporym nadłożeniu drogi. W miarę sprawnie i bez specjalnego wysiłku dochodzimy w dno doliny  mając w nogach dodatkowe kilometry. Dolina Torysy i Svarińska jest piękniejsza od doliny Malużyńskiej choćby z racji wychodni skałek wapiennych. Ma jednak wady podobne, tzn. asfalt, który męczy stopy na 12 kilometrowym dystansie. Zmęczeni w zachodzącym słońcu kończącego się dnia dochodzimy do autobusu, gdzie czaka nasz kierowca Jurek Jabłoński. Powrót podobna drogą nawet nie zatrzymujemy się na tradycyjne uzupełnianie płynów, choć zapasy ich zostały sporo nadwyrężone w ten dzień. Dopiero na granicy zakupujemy  w sklepie u Jarka w Lysej n/Dunajcem coś na pragnienie i ruszamy do domu. Jutro zwykły dzień ale już za tydzień Wielki Chocz zapraszam!

[WS]
                   





 

Wszystkich zainteresowanych umieszczeniem tu relacji z wycieczek PTT prosimy o kontakt z webmasterem