Statut | Historia | Informacje | Odznaki | PTT Nowy Sącz | Bezpieczeństwo | GOPR | Kontakt | Księga Gości |
|
RELACJE
Babia Góra (i Dolina Juraniowa) 22 czerwca 2008
Oddział Beskid Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego przynajmniej raz w
roku organizuje wycieczkę na Babia Górę. Cyklicznie odbywają się w
grudniu, bywając przeważnie już wycieczką zimową (choć zdarzały się
bezśniegowe). Od ubiegłego roku, w ramach „Nocnych wędrowań PTT”
zainicjowanych przez Krzyśka Żuczkowskiego, organizujemy wycieczki na
„wschód słońca Na Babiej Górze”. Odbywają się one w magiczne noce
przesilenia letniego, co poniekąd nawiązuje do licznych legend
babiogórskich. Tę legendarną, wyróżniającą się majestatyczną sylwetką
górę, ludzie zdobywają od co najmniej 500 lat. Jej walory przyrodniczo
turystyczne docenili badacze i pierwsi turyści w XVIII wieku.
Babią Górą (łac.Mons Wetula, słow. Babia hora, węg. Babia gura, niem.
Teufelspitze czyli Góra diabła), Wielką Magurą. Góra ta, jak
piękna kobieta posiada poetyckie
przydomki i
porównania: Królowa Beskidów czy Matka Niepogód. Nie tylko
nasz
Oddział ma do niej stosunek osobisty, bo jak na Królową Beskidów
przystało, ma Ona w sobie również dla innych turystów
przyciągającą magię. W latach 20 XX-stulecia odwiedzało ją 10 tys.
turystów na rocznie, w latach 70 już około 200tys. Cóz w niej tkwi
prócz magii?
Babia Góra słynie z wspaniałych widoków, pięter roślinnych, wielu unikatowych gatunków zwierząt i roślin chronionych przez Babiogórski Park Narodowy (BPN) (np.Laserpitium archangelika, czyli Okrzyn Jeleni – symbol BPN-u) oraz z wspaniałych wschodów i zachodów słońca. I dla nas te wschody słońca też zachęciły do nocnego wędrowania. Oczywiście trzeba liczyć się ze zmiennością aury, tutaj słoneczna pogoda często zmienia się w burzę w przeciągu pół godziny, a odszukanie znakowanego szlaku w mgle czy w deszczu może być bardzo trudne. Trzeba uważać, bo Babia Góra nie raz już pokazała pazury, nawet tym doświadczonym turystom! Ubiegłoroczna grudniowa wycieczka oddziałowa dostarczyła nie lada emocji i surowej lekcji przetrwania, gdy na Babiej rozszalała się huraganowa wichura, choć na szczęście obyło się bez większego szwanku wśród uczestników i prowadzących. A jakie są geograficzno topograficzne parametry tej Góry? Ma 1725 mnpm wysokoci (i, jak na Miss Beskidów przystało zapewne: 92-62-92). Rzeczywiście granice Babiej Góry ograniczone są od zachodu przez Przełęcz Jałowiecką, a od wschodu przez Przełęcz Lipnicką (potocznie ale chyba błędnie - Krowiarki, 1010 m n.p.m. a używa jej nawet sam Piotr Krzywda w swoim przewodniku o tym masywie). Od południa rozciąga się Orawa, a od północy masyw schodzi stromo w dolinę Skawicy. Wyraźnie można rozróżnić kilka kulminacji (od zachodu): Małą Babią Górę (inaczej zwaną Cylem – 1517 m n.p.m.), Kościółki (1620 m n.p.m.), Babią Górę (inaczej Diablak – 1725 m n.p.m.), Gówniak (inaczej Wołowej Skały – 1619 m n.p.m.), Kępę (1521 m n.p.m.) i Sokolicę (1367 m n.p.m.). W 1954 roku w masywie Babiej Góry (wraz ze szczytem Diablak) utworzono Babiogórski Park Narodowy. W uznaniu niezwykłych walorów przyrodniczych Babiogórski Park Narodowy został wpisany w 1977 roku przez UNESCO na listę światowych rezerwatów biosfery. Ale może po zbytnio przydługim wstępie rozpocząć relację? Wyjechaliśmy o północy 21/22 czerwca, nieco niepewni pogody czekającej na nas na tej wycieczce. Wśród uczestników obecny był solenizant, dobrze znany wszystkim członkom PTT Jan Krajewski. Przejazd nocny na przełęcz Lipnicką odbywał się w nieco sennej atmosferze, gdyż uczestnicy wycieczki usiłowali złowić chociaż odrobinę snu. Na szlak wyszliśmy parę minut po godzinie 2. Sznur turystów sądeckich zamykał przewodnik Tatrzański - Leszek Małota. Prowadzenie kawalkady turystów jako światełek z czołówek, w ciszy i mroku babiogórskiego regla dostarcza mi adrenaliny i ożywia wspomneinia. W podobnych okolicznościach prowadziłem wycieczkę w roku ubiegłym jak i 2 lata temu na Gran Paradiso, (gdzie wszystkich mieszkańców reifiggio Wiktora Emanuela chcących zdobyć ten szczyt w wyniku pomylenia ścieżki przez przewodników włoskich, zastąpiłem z sukcesem i satysfakcją). Na Sokolicę docieramy jeszcze o zmroku, choć już świt neiśmiało daje znać o sobie. Tempo narzuciłem zbyt mocne dla większości, chcąc naprawić błąd czekam na ostatniego Leszka. Po krótkim odpoczynku z ostatnią grupą już tylko jako nominalny przewodnik wspinam się na kolejne „stopnie” Babiej Góry czyli Kępę i Gówniak. Chmury na horyzoncie opóźniają nieco świt, tak że dopiero po osiągnięciu szczytu ukazuje się słońce. Jest, jak na tę wysokość, w miarę ciepło, choć wiatr w porywach bywa mocny. Tradycyjne powitanie na szczycie, które niczym Giewont w sezonie oblężone jest przez amatorów takich widoków i to o godzinie 5 rano. Niektórzy koczują opodal muru szczytowego (krytykowany przez purystów natury uratował niejednemu życie), aż od godzin popołudniowych dnia poprzedniego. Sam świt dokumentują wszyscy posiadacze aparatów fotograficznych, począwszy od właścicieli tych super elektroniczno-optycznych maszyn na statywach, a kończąc na właścicielach nieśmiertelnych „Smien” Widoki są dookolne aczkolwiek nieco w chmurach. Wielki Chocz majaczy gdzieś na horyzoncie, ale pasmo Polic i Cyl doskonale widoczne. Jasio Krajewski przyjmuje życzenia imieninowe, wzruszony serdecznością i sytuacją. Sam mam kolejny zaszczyt wręczyć nowym członkom PTT O/Beskid - Joli i Sławkowi legitymacje i odznaki organizacyjne. Myślę, że „piękne okoliczności przyrody” utkwią w pamięci nowowstępującym. Po strojach organizacyjnych (polary załatwione przez nowego Prezesa PTT Włodka Janusika) rozpoznaję grupę Towarzystwa Tatrzańskiego z Sosnowca. Ten Oddział również corocznie organizuje zimowe wejście na Babią Górę, a i okazuje się że również te na letnie wschody słońca. Będąc tam na szczycie wśród uśmiechniętych uczestników doznaje się cudownego uczucia spełnienia i zadowolenia - i to nie koniecznie z gatunku zaspakajających próżność. Wśród uczestników jest moja Pani profesor języka rosyjskiego z II Ogólniaka – Maria Paradowska, jak zawsze pięknie wyglądająca, również szczęśliwa. Wzruszają mnie jej krótkie, pełne miłości słowa: „Ja to wszystko zawdzięczam mężowi, bez niego nie dałabym rady”. Kolejny raz mam dowód na to, że nasi profesorowie uczą przede wszystkim prawdziwej miłości i to przez całe życie. Babia Góra bywa też inspiracją do pisania poezji. Została ona opracowana w wydawnictwie „Poezje Babiogórskie” i z niego pozwalam sobie zacytować wiersz Janiny Brzostowskiej: Wschód - z szczytu
Babiej Góry
Wicher rozwarł w mgłach błękitne okno - pęk promieni już przez nie się wdarł: złote skrzydła przyprawił obłokom, i snu szarość z skał krawędzi starł. Zginął w blaskach ostatni ślad mroków, ziemia leży nisko u mych stóp. Całą przestrzeń żądnym dali wzrokiem mogę zdobyć, morze sinych gór! (…) A może ktoś z obecnych również się zainspirował? Zapraszam do publikacji na naszym portalu. Powracamy tym samym szlakiem, oprócz Leszka Małoty który z paroma uczestnikami chce zrealizować nasze pierwotne plany i poprzez Przełęcz Brona i Markowe Szczawiny Płajem dociera na parking na Przełęczy Lipnickiej. Jest jeszcze przed godziną 8 rano, gdy wyruszamy, nieco niewyspani, na rekreacje na Orawie w Orawicach. Większość skorzysta z termalnych basenów, aby zregenerować siły i organizm po trudnej wycieczce. Niektórzy woleli przyjemności gastronomiczne. Jeszcze inni tradycyjnie, jak na organizację tatrzańską przystało, przystąpili do poznawania przepięknej i mało znanej Doliny Juraniowej. Pogoda wspaniała, chmury na błękitnym niebie stanowią tylko barwne uzupełnienie przepięknych krajobrazów. Wędrówka przez las dolnoreglowy dostarcza przyjemności. W taki upał docenia się naturalny chłód lasu, który zaprasza wędrowców w swoje otchłanie... Mijamy piękne skały, rzeźbione płynącym wartko potokiem. Przechodzimy przez malownicze mostki, kładki, co nieco przypomina Słowacki Raj. A potem nurzamy się w łące pełnej kwietnych barw i zapachów, będących kwintesencją lata. Wspaniałe powitanie wakacji! Krótki powrót drogą asfaltową pozwala odczuć różnicę między surowością szlaków czy miękkością łąki a topornością cywilizacji. Cóż, może w ten sposób bardziej docenia się urodę natury i może dlatego wciąż odradza się w nas tęsknota za nią? Oczekując na autobus, który ma po nas podjechać, spotykamy naszego Prezesa, Włodka Janusika wraz z Niną Mikołajczyk i ich towarzyszami. Właśnie dzisiaj zdobywali Pośrednią Grań. To bardzo honorny szczyt tatrzański, należą się im gratulacje, a i ukojenie na basenach. Prezes podchodzi do naszej grupy, wita się przedstawia, zaprasza do działań w PTT i krótko mówi o swoich bogatych planach. Góra z góra się nie zejdzie ale człowiek z człowiekiem... Miło tak się spotkać wśród gór, a nie w zaciszach sal konferencyjnych, zwłaszcza naszego Prezesa z dalekiej Łodzi. Powracamy klimatyzowanym autokarem, więc w temperaturze dużo przyjemniejszej niż ta na zewnątrz (31C). W Chochołowie zatrzymujemy się na zakupy no i do domu. Trzeba odespać ten długi dzień i noc. Warto było jednak ten czas poświęcić na wędrowanie - żadne marzenie sennne nie byłoby tak piękne... [WS]
Wszystkich
zainteresowanych umieszczeniem tu relacji z wycieczek PTT prosimy o
kontakt z webmasterem
|