Polskie  Towarzystwo Tatrzańskie
Statut Historia Informacje Odznaki PTT  Nowy Sącz Bezpieczeństwo GOPR Kontakt Księga Gości
Aktualności
Wycieczki i wyprawy
Regulamin wycieczek
Szlaki spacerowe
Przewodnicy
Na niebieskich szlakach
Koło PTT w Tarnobrzegu
Przyjaciele
Relacje
GALERIA
Strona główna


Retezat

RELACJE

 W górach Zachodniorumuńskich - 2005
.

Góry Zachodniorumuńskie już dość długo wabiły, czy to w przewodnikach „Bezdroży” czy też w opowieściach ś.p. Krzyśka Żuczkowskiego lub jego młodszego kompana Piotra Skrzypca. Boże Ciało wraz z nadchodzącym weekendem w roku bieżącym daje sposobność na zorganizowanie krótkiego rekonesansu w te góry połączonego z kąpielami termalnymi w Baila Felix. Koledzy przewodnicy: Robert Cempa, Marek Wojsław z moją pomocą organizują rezerwację noclegów w Hotelu 3-gwiazdkowym w Baile Felix, autokar oraz program. Program zresztą wielokrotnie modyfikowano – a to za radą Piotra Skrzypca, a to za przyczyną finału pucharu UEFA.


To występ Jerzego Dudka powoduje, że wyjeżdżamy z Nowego Sącza o godz 24.00 25 maja br. Koszt wycieczki autokarem 50 osobowym? 250 zł wraz z trzema noclegami w Baila Felix + śniadanie. Program ? w końcu stanęło na odwiedzeniu Virful Vladesza 1835 m n.p.m., najwyższego w tych górach Curcubaty Mare 1849 m n.p.m.(lub z węgierska Nagy Bihor) i wreszcie wąwozu Galbanei (przepraszam, że spolszczam nieprawidłowo rumuńskie nazwy geograficzne) na płaskowyżu Padisz w północnej części Gór Bihor. Wejście na Vladesza, płaskowyż Padisz są doskonale opisane w przewodnikach „Bezdroży”, które jednocześnie zaopatrują w całkiem niezłe mapy tych rejonów. Jedynie skala mapy Gór Zachodniorumuńskich (1:200000), oraz nieco enigmatyczne opisy wejścia na najwyższy szczyt Curcubate Mare (Nagy Bihor, VfBihor) zainspirowały mnie do opisania właśnie tej trasy. Na początek może krótki opis geograficzny? Góry Apuszeni (zachodnie – wg geografów rumuńskich) według większości geografów nazywane precyzyjniej Górami Zachodniorumuńskimi. Tę najbardziej wewnętrzna część Karpat południowo-wschodnich stanowi masyw krystaliczny z otoczką osadowych serii skał z okresu mezozoiku i kenozoiku. Ma on przypominać ( wg Kondrackiego) swoim charakterem i budową francuski Masyw Centralny (intruzje i potężne wylewy wulkaniczne) tylko swoją powierzchnią 6 razy mniejszy.

Masyw Biharu (Bihoru) to najwyższa część tych gór, w której zaznaczyła się minimalne działalność lodowca, tworząc po północnych stokach tego szczytu niewielki kocioł polodowcowy. Granica lasu to wysokość ok. 1600m, a okolica jest raczej słabo zaludniona. Nasza ponad 30 osobowa grupa (reszta została na kąpiele w basenach termalnych Baila Felix) wyrusza na trasę z przełęczy Vartop (1050 m n.p.m.) Na przełęczy w zimie funkcjonuje wyciąg krzesełkowy na północne skłony masywu do wysokości ok. 1350m.W lecie funkcjonuje schludny bufeto-sklepik, a w okolicy widać wykańczane inwestycje hotelowo–turystyczne. Ta przełęcz leży przy drodze krajowej Lunca – Turda (75), na którą nasz autokar wspina się kilkunastoma serpentynami. Stan nawierzchni nawet niezły!. Obok bufetu zaczyna się szlak (czerwony krzyż) wraz z informacją że V. Bihor to 4 do 6 h marszu. Pogoda jest wspaniała choć jest nieco parno.

Droga początkowo wiedzie poziomicowym traktem gospodarczym, by po ok. 2km zakręcić ostro w lewo, wspinając się na „narciarskie” wzniesienie. Po ok. godzinie wspinania lasem dochodzimy do rzednących lasów. Wokół zaczynają rozpościerać widoki na płaskowyż Padisz, Masyw Vladesza i obniżenie Beiusz. Po kolejnych 30 minutach dochodzimy do północnego szczytu rozciągniętego na ok. 8 km grzbietu V.Bihor – Piatra Graitoare (1657 m n.p.m.). Piękne widoki na całe Góry Zachodniorumuńskie, no i na Curcubate Mare, która się wydaje się że znajduje się już stąd na wyciągniecie dłoni. Powierzchnia krystalicznego masywu jest mocno zrównana i przypomina Niżne Tatry albo Wielka Fatrę, Połoniny (łaki) porośnięte są karłowatym jałowcem (płożącym), krokusami (Szafran Bihorski?), zawilcami i urdzikami karpackimi. Po sesjach zdjęciowych i posiłku wyruszamy ścieżką pomiędzy jałowcami w stronę szczytu Nagy Bihora z wieżą radiowo-telewizyjną. Jeszcze tylko Tarnica Bihororolui (siodło pod Bihorem) skąd 40 minutowe podejście zaprowadza nas pod budynek (szpecący swoim stanem) stacji radio-tv. Wiosenny deszcz przegania nas w zakamarki tej budowli (garaż i przedsionek wejścia), a załoga dyskretnie obserwuje nas zza firan. Po posiłkach i uzupełnieniu płynów wyruszamy w stronę słupka szczytowego (deszcz przestał tez padać), gdzie obok czaszki końskiej wszyscy robią zdjęcia, cieszą się z zdobycia kolejnego szczytu. Z wierzchołka wyruszamy szlakiem oznaczonym niebieskimi pasami ponad kotłem polodowcowym. Wokół kotła i w nim samym jeszcze całkiem spore płaty śniegu. Po ominięciu kotła „zjeżdżamy” na butach w stronę Arieszeni miejscowości na wschód od Vartopu. Przewyższenie jest znaczne, tak że szybko osiągamy granicę lasu, by w nim jeszcze czasami również w śniegu szybko dojść do dróg gospodarczych. Nimi już spokojnie i sucho dochodzimy do Arieszeni. Oczekując na naszego kierowcę z autokarem, w pobliskim sklepie próbujemy rumuńskie piwo, bardzo smakuje po takiej trasie! Podsumowując, na zdobycie Curcubaty Mare potrzebowaliśmy z odpoczynkami 3 godziny. Kolejne niecałe 2 godziny to zejście do Arieszeni, w sumie 5 godzin ciekawej i pięknej trasy dostępnej z drogi krajowej! Szlak nie tak jak w przewodnikach słabo oznaczony, wprost przeciwnie! Nawet dla niedowidzących!, wyraźnie i gęsto. Muszę jednak przyznać że warunki i kondycja uczestników pozwoliły spokojnie osiągnąć taki czas. Zapomniałem dodać, że na szczycie po wspomnieniu o ś.p. Krzyśku Żuczkowskim pomodliliśmy się za niego. Krzysiu, Bihor dla Ciebie!
[ws]


 

Wszystkich zainteresowanych umieszczeniem tu relacji z wycieczek PTT prosimy o kontakt z webmasterem