Szaleni emeryci lubią czasami chodzić tam, gdzie nikt nie bywał. I tak jest również tym razem. Jedziemy do Łomnicy, gdzie śniegu jak na lekarstwo. Podchodząc przez łąkę, coraz wyżej, śniegu przybywa. Idziemy początkowo wygodną ścieżką przez las. Na kolejnej polanie śniegu do kolan. Jednak ta ścieżka nie prowadzi na szczyt Wierchu, więc decyzja, że idziemy na azymut. Na szczycie nic szczególnego, ale szczyt zdobyty. Zejście ze szczytu również na azymut, bardzo strome. Dobrze, że jest trochę śniegu, bo jest łatwiej. Miałem obawy, czy uda nam się zejść, ale poszło lepiej niż myślałem. Tylko jeden złamany kijek, i jedna osoba wpadła do strumyka. Na dole mamy już szeroką drogę, którą dochodzimy do parkingu z zapleczem ogniskowo-wypoczynkowym. Tutaj, ci, co nie poszli, przygotowali kiszkę z kapustą i sałatą, ziemniaki z ogniska. Były też różnego rodzaju ciasta,sałatki,słodycze. Okazją było to, że mieliśmy kilku solenizantów. Jeszcze raz życzymy im wszystkiego najlepszego. Wdrodze powrotnej zatrzymujemy się w nowym browarze na Przystani, by degustować różnego rodzaju gatunki piwa. AG