Korzystając ze słonecznej jesiennej aury wybraliśmy się na Mędralową i Jałowiec w Beskidzie …..? I tu jest problem w jakim ? Jedni geografowie upierają się, że to Beskid Makowski, a drudzy, że Beskid Żywiecki. A nam to wszystko jedno, ważne, że te piękne góry po prostu są. Z Zawoi wyjeżdżamy na Przełęcz Przysłop skąd rozpoczynamy wędrówkę. Mijamy kolejno Kiczorę, Solniska, Przełęcz Kolędówki, Przełęcz Opaczne i po niespełna trzech godzinach jesteśmy na Jałowcu (1111 m n.p.m.). Na najwyższym szczycie Pasma Jałowieckiego rozpalamy ognisko i podziwiamy rozległą panoramę od Mędralowej przez Policę, aż po Baranią Górę i Skrzyczne. Z Jałowca Przez Halę Trzebuńską i Czarniawę Suchą dochodzimy do Przełęczy Klekociny. Tu mamy zamiar wstąpić na odpoczynek i uzupełnienie płynów do Stacji Turystycznej „Zygmuntówka”, ale niesympatyczny gospodarz nie życzył sobie gości. Na dodatek swój kawałek łąki traktował jak „Złote Tarasy”, nie pozwalając przejść. Podziękowaliśmy i poszliśmy dalej. Mijamy Halę Kamińskiego, Kolisty Groń i wychodzimy na rozległą polanę na szczycie Mędralowej (1169 m n.p.m.). Po dłuższym relaksie udajemy się w kierunku Przełęczy Jałowieckiej. Tuż przed nią przewodnik Olek Groński sprowadza nas do Zawoi Czatoża Tabakowym Chodnikiem. Ta intrygująca nazwa ma swoją historię. Był to szlak przemytniczy, którym przemycano tytoń z Galicji na Węgry, a w okresie międzywojennym z Czechosłowacji do Polski szmuglowano obuwie oraz kamyczki do zapalniczek. My w zgodzie z prawem przemycaliśmy tylko wrażenia z pięknej wycieczki. (ZS)