Złota polska jesień, i słowacka też, była ozdobą wycieczki na Horbalową i Wietrzny Wierch na Magurze Spiskiej. Wyruszyliśmy blisko czterdziestoosobową grupą z Przełęczy Straniańskiej. Już na wstępie zachwyt budziły jesienne barwy pasma Trzech Koron i Małych Pienin. To był jednak dopiero wstęp. Na Horbalową dotarliśmy po niespełna godzinie wędrówki. Szlak omija szczyt, ale kilka osób pofatygowało się na nim stanąć. Przy zejściu szlak zaprowadził nas na rozległe łąki, gdzie w promieniach słońca na kłodach drzew zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie. Miejsce to nosiło nazwę „Na Polanie” i niektórzy sugerowali, że nie o polanę w sensie geograficznym tu chodzi, ale o czynność, którą należy w tym miejscu wykonać. Ale jakoś nikt się nie domyślił. Kolejnym celem naszej wycieczki był Wietrzny Wierch – najwyższy szczyt wschodniej części Magury Spiskiej. Widoczny z daleka za sprawą flagi Słowacji falującej na szczycie, którą dzierży w dłoniach wystrugany w drewnie niedźwiadek. Szczyt jeszcze kilkanaście lat temu był kompletnie zalesiony, ale wichura, która nawiedziła Tatry i Magurę Spiską w 2004 roku zrobiła turystom „przysługę” i odsłoniła piękne widoki na Tatry, Babią Górę, Beskid Sądecki i Wyspowy, Gorce, Pieniny i inne. Właśnie te widoki, nie tylko ze szczytu Wietrznego Wierchu, ale także z licznych polan , były powodem zmiany drugiej części trasy. Zamiast zalesionego szlaku do Wielkiego Lipnika przewodnicy wybrali zejście do Drużbaków Wyżnych. Po drodze, na Polanie Plontana zapaliliśmy ognisko, a po nim, przez Zbójnicki Stół zeszliśmy do słynnego słowackiego uzdrowiska, którego jedną z wielu atrakcji jest jeziorko trawertynowe „Krater” oraz Park Zdrojowy z okazałym Białym Domem. (ZS)