Galeria » Mincol, Góry Czerchowskie (SK): 28.09.2014

Mincol to kolejny szczyt do korony Beskidów Słowackich. Kolekcjonerzy wyruszyli więc po kolejny klejnot, ale i oprócz nich zainteresowanie wycieczką było większe niż pojemność autobusu pana Najducha. Trudno się zresztą dziwić, bo pogoda zapowiadała się kryształowo. Dobrze więc się stało, że przewodnik głównodowodzący – Wojtek Szarota zmienił trasę na bardziej widokową niż była w planach.    Wyruszyliśmy z rusińskiej wioski – Kyjov, i ledwo wspięliśmy się na pagórek, ukazały się Tatry pobielone śniegiem – i ta panorama właściwie cały czas nam towarzyszyła. Droga zaproponowana przez Wojtka, trochę „na krechę” , wśród grzybów i czasami przez gęste zarośla nie stwarzała dla nikogo trudności. Chroniący tyły – Olek Jarek nie musiał więc szczególnie zwalniać tempa. Mincol osiągnęliśmy stosunkowo szybko. Po wygrzaniu się w słońcu na szczycie i złożeniu życzeń solenizantowi – Wieśkowi, nastąpiła atrakcja, na którą wszyscy czekali – kociołek z niespodzianką. O kulinaria zadbali, jak zwykle, Ewa i Wiesiek, tym razem serwując drób w potrawce z kapusty. Po takich delicjach nikomu nie chciało się ruszyć, ale jednak perspektywa spotkania się ze słowackim "Smadnym Mnichem" zmobilizowała towarzystwo. Końcowy postój nad niewielkim tutaj Popradem był ukoronowaniem wycieczki. Chociaż nie! Przecież po przyjeździe do Sącza część towarzystwa udała się jeszcze do „Spóźnionego Słowika” na koncert piosenki autorskiej w wykonaniu przewodnika – Marka Budy. Ale czy pani słowikowa w gniazdku na akacji płakała? Tego już nie wiemy... (JDB)

Całkowita ilość zdjęć: 234 | Create web photo albums with Jalbum | Chameleon skin | Pomoc